czwartek, 28 kwietnia 2016

Miała być rzeka

Miał być wpis z cyklu wywiad-rzeka z Franciszkiem a będzie ledwie strumyczek. Część nagrań, które (chyba) przegrałam byłam na laptopa wyparowało gdzieś w kosmos... Możliwe jednak, że ich w ogóle nie przegrałam, lecz w stanie mej obecnej permanentnej nieogarnialności po prostu wykasowałam je z komórki (książka! ileż tu się dzieje!). Uprasza się o niekomentowanie faktu tego.
Ponieważ jednak wpis obiecałam już dawno, wyrzuty sumienia prześladowały mnie koszmarne. Postanowiłam więc sobie wczoraj, że jeśli tylko po moim powrocie z pracy Franko będzie wieczorem jeszcze na chodzie, nagram z nim choć kilka zdań.
Ku mojej wielkiej uldze Franko był dziś o godz. 18 w całkiem dobrej kondycji, więc nagrania są. Pomysł na nie jednak lekko zmodyfikowałam. Wczoraj przyszły nowe pomoce dydaktyczne, postanowiłam więc przetestować z Frankiem jedną z nich - "Pajdohistoryjki" autorstwa państwa Szwajkowskich, które zaintrygowały mnie najbardziej
Na nagraniach doskonale widzę jakie byki popełniłam, ale to proszę złożyć na karb późnej pory i miernego przygotowania matki. Tak czy inaczej zabawę mieliśmy z Frankiem przednią a to jest przecież najważniejsze. Przy okazji powiem jeszcze tylko, że historyjki były punktem wyjścia do kilku rozmów z Frankiem, których w życiu bym nie przewidziała.
Zobaczcie zresztą sami.
Przy okazji zwróćcie proszę uwagę na ..... niemówiące dziecko.


To pierwsze spotkanie Franka i Pajdohistoryjek. Wcześniej nie miał ich w ręku. Ja po obejrzeniu tego nagrania wiem, na co muszę zwracać uwagę pracując z Franiem na tym materiale. 

piątek, 22 kwietnia 2016

Szkoła

Franek jest przedszkolakiem w zwykłym przedszkolu - nie-integracyjnym, nie-specjalnym. Zwykłym, dla zdrowych dzieci. Geneza wyboru przedszkola jest następująca: zależało nam i terapeutom na tym, aby 
1. nasz chłopak był w grupie zdrowych rówieśników, 
2. miał swojego nauczyciela wspomagającego.
To ostatnie gwarantowało mu tylko przedszkole niepubliczne. O przekazywaniu 100% zwiększonej subwencji oświatowej tylko dla placówki niepublicznej pisałam tutaj nie raz. 

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Taki czas

źródło
Czas procentowy trwa jeszcze dwa tygodnie. Potem już pozostaje czekać do października/listopada. 
I nerwy - ile pieniędzy wpłynie na subkonto Franka w Fundacji? Tak mają chyba wszystkie rodziny zbierające 1%. Ale nie o stresie dziś pisać chcę, lecz o faktach. W ostatnich miesiącach zadano mi kilka pytań odnośnie 1%, z których kilka mocno mnie zaskoczyło, informowano mnie też o braku wiary w poprawne działanie jednoprocentowego mechanizmu.
Stąd dzisiejszy wpis.

niedziela, 10 kwietnia 2016

O życia urodzie

Gdy dwa miesiące temu pani Ania Maruszeczko zaproponowała mi wywiad w "Urodzie życia", miesięczniku którego jest naczelną, zamurowało mnie. Odpowiedziałam, że jestem zbyt prowincjonalna na taki magazyn. Bo - pozwólcie, że polecę klasykiem - inne wywiady mają warstwy - jak cebula ma warstwy. A ja wiem, że moje teksty ich nie mają. Ot co. Żadnych metafor, podtekstów, mądrości prostujących ścieżki życiowe. Samo życie jeno. 
Pani Ania przekonała mnie jednak i dziś jestem jej za to wdzięczna. Powiem szczerze, że byłam zaskoczona tą rozmową, jej atmosferą - bardzo ciepłą, życzliwą i dającą poczucie bezpieczeństwa. To zapewne sprawiło, że o kilku dość trudnych kwestiach rozmawiałam bardziej jak z przyjacielem nie zaś jak ze znaną dziennikarką. 
Przyznam, że czekałam na magazyn i tekst wywiadu w ogromnym stresie. Myślałam sobie - aaaa, nawet jeśli głupot nagadałam, to choć z sesji mamy przepiękne zdjęcia autorstwa p. Macieja Zienkiewicza. Na bank wypełnią one lukę na naszej rodzinnej ścianie zdjęciowej.
W miniony piątek, dniu, w którym magazyn trafiał do kiosków, z samego rana wsiadłam w pociąg do Warszawy - miałam umówione spotkanie z p. prezes dużej fundacji, z którą rozmawiałam o wsparciu II wydania książki (umiarkowany optymizm wskazany). Po spotkaniu pędem udałam się do niezwykłego miejsca w stolicy - klubokawiarni "Życie jest fajne", rozłożyłam magazyn na stole i zaczęłam czytać - emocja za emocją...
Jeśli macie ochotę i troszkę czasu, zapraszam Was serdecznie do lektury wywiadu "Chciałabym być tylko matką" w najnowszym wydaniu "Urody życia". To tekst o naszym życiu z Franiem i o tym, jak ten młody człowiek nas zmienił.


Jedno ze zdjęć z sesji autorstwa p. Macieja Zienkiewicza

sobota, 2 kwietnia 2016

Dzień w kolorze blue

Pobudka - za wcześnie dla niewyspanych rodziców. Ale młodzież rządzi.
Sobotnie sprzątanie - nerwy, bo to czynność kompletnie bez sensu. Przestawiają dziecku zabawki i te precyzyjnie przygotowane do włożenia do śmieciarki papierki. I nikt się dzieckiem nie zajmuje, jeno przesuwa zabawki, każe zaczekać, nie ruszać, z miejsca na miejsce, bo odkurzanie, kurze i inne głupoty. Kto by się nie wkurzał?
Za to od godziny 11 czas normalnieje. A może rodzice? Bo wreszcie pakują dziecko do auta, rowerek, plecak z jedzeniem i ruszają w nieznane wcześniej opolskie przyrody okoliczności.
Trzy godziny spaceru wokół jeziora, frytki, pierogi, plac zabaw, siłownia na plaży i młodzież wdeptująca w (oczywiście) największą qpę psią w trawie. Tata się wkurza, młodzież się śmieje, mama na wszelki wypadek nic nie mówi (ważne, że tata podjął się usunięcia miny z obuwia). 
A potem jeszcze skoki przez i w kałuże (rodzice tylko udają, że nie pozwalają, ale tak naprawdę po cichu dają dziecku przyzwolenie - ta qpa).